środa, 6 listopada 2013

Heiwajima Shizuo,eh ^^^^ część 1

Zoey:- Przepraszam, że tak z dnia na dzień daję notki, ale mam spore luki, gdyż przez cały poprzedni miesiąc umieściłam zaledwie dwie notki. Oglądałam anime, czytałam, były nawet problemy z komputerem i był w naprawie. Na szczęście w zastępstwie miałam laptopa, mojego Bożydara. Ale też nie na długo się nim nacieszyłam. Od wczoraj jest w posiadaniu brata i pewnie już do mnie nie wróci. <płacze>
Zoro:- Musisz ryczeć?!! Przecież to tylko laptop, a tobie by się przydało odizolowanie od sprzętu. Bo ty poza tym nic innego nie robisz.
Sanji:- Marimo, nie krzycz na Zoey-san. <fuknął na niego>
Zoro:- Kto jest niby Marimo, ty pieprznięty i niewydarzony kuku. 
Sanji:- Oh ty... <kopnął go w brzuch, a przynajmniej zamierzał>
Zoro:- ... <osłonił się i zaczął kontratakować>
Zoey:- No nie zaczęło się! <jęknęła> Teraz to nie ma opcji, że przestaną. Musze was na chwilę opuścić. Skoczę tylko po Luffy'ego i zaraz wracam. 
...

5 minut później...
Luffy:- Co się tu kurwa wyrabia? Zoro,Sanji... wyjaśnijcie, proszę.
Zoro:- Luffy...
Sanji:- Kapitanie, to wszystko wina tego głupiego marimo.
Zoey:- Nie kłamcie chociaż przed swoim własnym kapitanem, ciecie.
Zoro:- To ten niewydarzony kuk zaatakował pierwszy, po tym jak wyraziłem swoje zdanie. Nic nie poradzę, że jemu odbija na punkcie kobiet. 
Zoey:- Już możesz odejść Luffy. Zoro wyjaśnił sprawę. <nie czuła się urażona>
Luffy:- Dziękuję Zoey, a wy lepiej się pilnujcie i nie denerwujcie nee-san. Nie będę przychodził za każdym razem ratować wasze tyłki przed gniewem siostrzyczki. <wyszedł>
Zoey:- Słyszeliście co powiedział, a teraz zabierajcie stąd tyłki i mnie więcej nie denerwujcie. <ciska gromy z oczu>
Sanji:- Hai, Zoey-san.
Zoro: <wyszedł pierwszy>
Zoey:- No w końcu, teraz mogę przejść do fotek. Tak więc...  przed wami:
HEIWAJIMA SHIZUO ^^ ;*
(Nami:- postać z anime Durarara!!!)

























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz